Domi wyszedł z tatą, chyba o czymś gadali i nie wrócili. Nagle zadzwonił telefon. To Diana.
- Cześć tu Diana. Właśnie tata powiedział że skończyła mi się kara i mogę do cb przychodzić.
- To świetnie! A mi powiedziano że niedługo wrócę z szpitala.
- To jeszcze lepiej!- Rozmowa z Dianą była długa i wesoła. Dziewczyny pożartowały i plotkowały, ale Diana spojrzała na kalendarz i krzyknęła:
- Jutro poniedziałek! Do szkoły! Będzie test z matmy! A ty leżysz w szpitalu!
- Ech test to rzeczywiście coś ważnego kochana brunetko...- I znowu zaczął się śmiech. Martis blondynka nie interesowała się testem i drwiła z niego, ale jak to blondynka nie była najmądrzejsza i przydała by się nawet jej dodatkowa porcja xd. I w tej chwili Maris musiała zakończyć rozmowę bo przyjechało śniadanie. Do była jakaś papka dla odchudzających się. Wyglądała jak ta papka, co jedzą ją 2 latki. Martis dziwiła się, że jak była mała w ogóle coś takiego jadła. Fuuj.
-Zjedz wszystko złotko. Smacznego!- Powiedziała z uśmiechem woźna.
- I jeszcze czego... odezwała się do siebie Martis. Myślała że jest skazana na zjedzenie wszystkiego. A jak się zatruję tą miksturą?
- Spoko, pomogę Ci. Jak zwykle coś wykombinujemy;)- To był głos dziewczyny. Odwróciła się.
- Diana to ty! Fajnie że przyszłaś, mam problem!
- Widzę Martis, ale ten problem zaraz zniknie.-W takim razie wymyślili genialny i upiorny plan ha, ha, ha, ha, ha! Poszli do pokoju jakiejś śpiącej kobiety. Wyglądała że będzie spać tak wieki, więc wykorzystali czas. Tak zwaną ,papkę, wylali do torebki kobiety i uciekli z powrotem do pokoju. Kiedy woźna przyszłą pochwaliła Martis i powiedziała:
- Jak ślicznie zjadłaś! Widocznie to lubisz, będę ci przywozić to codziennie!- No nie! Oni chcieli się tego pozbyć, a teraz codziennie ta męczarnia.
- Ta kobieta na pewno zwariuję, a jej torebka tym bardziej- Szepnęła Martis do Diany.
- No i co, codziennie do torebki tej kobiety będziesz wkładać tą maź? To beznadziejne!
- No aż tak to nie- Szepnęła Martis do Diany. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Doktor Joe.
- Mam 2 wia- wia domości. - Mówił Doktor Joe. On tak zawszę się zacina he he.
- Jakie? Co się stało?- Zapytała Martis. Jak to będzie następna operacja to spada, nawet w piżamach.
- Już- już jutro wy- wy -wy jdziesz z szpitala i twój- twój chło- chło pak mówił- wił że wyjeżdża w gó- gó ry nie będzie go rok!- Na początku Martis byłą taka szczęśliwa! Wychodzi z szpitala to koniec tej męczarni i papki oczywiście. Może wyjdzie zanim ta babka się zorientuję że to ona. Diana też się do niej uśmiechnęła. Ale to co usłyszała po 2( ale i tak słabo rozumiała bo ten lekarz ma kuku na muuniu) to był koszmar gorszy od papki! Dlaczego ciągle myśli o papce? Idiotyczne xd. Ale jej kochany chłopak, który pocieszał ją w smutnych chwilach opuszcza ją! On na pewno jej nie kochał tak jak ona!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz