Rozciągnęłam się i popatrzyłam na nasz salon (gdyż drzwi od dworu, prowadzą prosto do niego). Chciałam położyć się na kanapie, ale znowu poczułam smród. Ruszyłam w stronę kuchni. Nie patrząc już więcej na nic przeszłam przez mięciutki, biały dywan z salonu. Potem przez korytarz gdzie były porozwieszane obrazy. Nie było to długo, szybko tup-tup po schodach i tak znalazłam się na piętrze. Po prawej była kuchnia, a idąc głębiej można by było dotrzeć do mojego pokoju. Skręciłam jednak w prawo.
- Jasne, niestety nie umiem dobrze gotować.- Chciałam powiedzieć nawet "to prawda", ale zachowałam tą bezczelność.
- Nic nie uległo zniszczeniu, oprócz tego co ja widzę?- Zapytałam się.
- I co Diana?- Zapytał się patrząc na moje rozczarowanie i kanał Play Boy.
- Ups..!- Jęknął.
"Puk, puk!" Puknęłam w drzwi. Szybko się otworzyły. Ujrzałam w nich sexy blondynkę- tak to Martis ; D
Koło oka miała namalowaną czerwoną gwiazdkę. Rozpuszczone włosy pochylały się nade nade mną. Była ubrana prawie jak ja. Biała koszulka, dżinsy... Nie miała adidasów, tylko jakieś skromne butki.
- Hej. Wejdź- odezwała się pierwsza.- Coś cię trapi?
- Właściwie trochę tak... No wiesz-ciągnęłam- tata ogląda kanały erotyczne. Dowiedziałam się! I spaliło nam się pół kuchni. Cudem uniknął spalenia mój kubek od mamy! A no tak... kotek. Zabrała go pani Gabik.
- Nie przesadzaj Martis.

-Wiesz co, muszę do toalety. Hi, hi!
Te "Hi, hi" było podejrzane. Gdy tylko zniknęło mi z oczu wstałam. "Pewnie chowany po domu". Ale nic przeciwko temu nie mam. Przecież dom jest wielki i jest się gdzie chować. No więc dokładnie opiszę.
Stanęłam. No ta, i miałam tak stać dwie godziny, bo stanęłam na kleju xD Skończyłam te stanie, jakoś kleju dałam radę. Jestem nieustraszona! Jupi! : D Dywan na którym stałam był z skóry krowy. Troszkę zabrudzony, ale piękny! Zawsze jej zazdroszczę tego dywanu. Obok jest też wielka, szklana szafka gdzie są różne rzeczy. Parasolki, maski na karnawał, rękawice, kapelusze, szaliki... Nagle przyszły do mnie psy. Nie będę już opisywać- po prostu słodkie. Jeden był ubrany za kowboja a jego żona to księżniczka. Urodziły słodkie szczeniaki. Najbardziej podoba mi się taki czarno-biały. Pogłaskałam je i poszłam pare cm. dalej xd. Wielka toaletka przepełniała się od biżuterii. Dawno temu Martis miała jeszcze inną koleżankę, która założyła wszystkie naszyjniki i bransoletki.